Są takie dni, kiedy chce się dać szansę współczesnej polskiej kinematografii, iść do kina, obejrzeć dobry film i wesprzeć finansowo jego twórców. Zwłaszcza po mocnym roku 2014, obfitym w bardzo dobre polskie produkcje. "Ida" powalczy o Oscara w dwóch kategoriach, "Bogowie" z fenomenalną rolą Tomasza Kota zasłużenie otrzymali Złote Lwy na festiwalu filmowym w Gdyni, a solidnym thrillerem z intrygującym klimatem okazał się także "Jeziorak". Więc przegląda człowiek na progu nowego roku repertuary kin i tak się składa, że tego samego dnia (23 stycznia) swoje premiery miały dwa rodzime tytuły: "Hiszpanka" i "Carte Blanche". Co zatem wybrać? - zastanawia się niejeden. Śpieszę z odpowiedzią. |
Hiszpanka "Hiszpanka" przedstawiana jako "wizjonerskie, filmowe arcydzieło" ukazuje wybuch Powstania Wielkopolskiego, a także losy Ignacego Jana Paderewskiego, który staje się celem ataku pruskiej armii. Tak przynajmniej fabuła wygląda na papierze, bowiem w rzeczywistości o powstaniu, jak i o samym maestro prawie w ogóle nie ma tutaj mowy. Zamiast tego film skupia się wokół pojedynku dwóch mediów - doktora Abuse i Żyda Rudolfa Funka. Historia, którą ukazuje nam reżyser jest durna, pusta i szalenie chaotyczna. Dzieło Łukasza Barczyka wypełnione jest idiotycznymi, pozbawionymi sensu momentami, które sprawiają, że w głowie zaczyna pojawiać się pytanie: "Dlaczego ja tu jeszcze siedzę?". No i trzeba przyznać, że niektórzy wzięli sobie te słowa do serca, gdyż po upływie mniej więcej godziny filmu, połowa widzów opuściła salę kinową, co stanowi najlepszy komentarz do tej produkcji. Jedynym plusem tej "pierwszej w Polsce superprodukcji" jest oprawa wizualna, która przypomina niejako "Grand Budapest Hotel". Świetne zdjęcia Kariny Kleszczewskiej nadają filmowi niezwykłego uroku, który niestety niweczą pozostałe elementy. Próżno szukać tutaj wiarygodnej historii, ciężko także z dobrym aktorstwem. Postacie są sztuczne, płytkie i przerysowane, a sama opowieść traktuje o niczym. 25 milionów wydane na ten film poszło, delikatnie mówiąc, w błoto, a podsumowaniem tego filmu niech będzie zdanie bohatera, w którego wcielił się dobry jak na ten obraz Jan Peszek: "Kosztowna ta impreza". Kliknij na zdjęcie, jeśli chcesz je powiększyć Carte Blanche Z "Carte Blanche" mam z kolei ten problem, że film nie wykorzystał tkwiącego w historii potencjału. Podczas seansu, jak również i po nim, nie czułem żadnych emocji. Dzieło Jacka Lusińskiego stało się dla mnie zupełnie obojętne. Biografia Macieja Białka miała wszystko, co potrzebne, aby posłużyć za scenariusz do porządnego filmu. Nauczyciel historii dowiaduje się, że traci wzrok, a następnie, by zachować pracę, latami ukrywa swoją chorobę przed całym szkolnym środowiskiem. Nikt niczego się nie domyśla. Tłumacząc chęcią zdobycia zaufania, przekazuje dziennik w ręce uczniów, którzy sprawdzają za niego listę obecności i uzupełniają oceny. Funkcjonowanie w szkole zapewnia mu liczenie kroków i dobra pamięć. To ostatnie zresztą pomogło mu także przejść pozytywnie przez okresowe badania pracownicze. Mężczyzna zdał je, wkuwając na pamięć układ liter na tablicy okulistycznej. To, co początkowo było tylko desperacką próbą utrzymania stanowiska, z czasem stało się heroiczną walką z przeciwnościami losu. Próbą przetrwania. Inspirująca historia, prawda? No właśnie. Z tym, że twórcy działają tak jakby półśrodkami. Sceny nie wybrzmiewają do końca, brak w nich emocji, czuć zdawkowość. Mnogość wątków potęguje również wrażenie braku zdecydowania. Jako całość "Carte Blanche" wypada nijako, bez pointy, z płytkimi bohaterami. Na uwagę zasługują jednak powracające motywy związane z optyką. Świetny zabieg. No i oczywiście Andrzej Chyra! W roli Macieja Białka jest znakomity. Jego aktorstwo jest naturalne, niewymuszone, lekkie. Trochę tej produkcji szkoda, bo mógł wyjść świetny, ambitny, no i przede wszystkim emocjonalny i optymistyczny film. Sporo jednak do tego zabrakło. Kliknij na zdjęcie, jeśli chcesz je powiększyć Jeśli zatem macie zamiar wybrać się na którąś z opisanych przeze mnie pozycji, to skromnie sugeruję "Carte Blanche". Jeśli jednak nie macie parcia, żeby te tytuły obejrzeć, to powiem szczerze, że za wiele nie stracicie. Pierwszy omijajcie szerokim łukiem, drugi z kolei jest dobrym filmem do obejrzenia w telewizji. Tylko tyle i aż tyle.
|
Oceny:
HISZPANKA (2014) Tytuł oryginalny: Hiszpanka Reżyseria: Łukasz Barczyk Obsada: Crispin Glover, Artur Krajweski, Jakub Gierszał, Patrycja Ziółkowskia, Jan Peszek, Jan Frycz Źródło zdjęć: materiały dystrybutora | CARTE BLANCHE Tytuł oryginalny: Carte Blanche Reżyseria: Jacek Lusiński Obsada: Andrzej Chyra, Urszula Grabowska, Arkadiusz Jakubik, Eliza Rycymbel, Tomasz Ziętek Źródło zdjęć: materiały dystrybutora |
Zobacz także:
| |