Moje córki krowy - recenzja filmu
Krówki mordoklejki
"Moje córki krowy" może i nie wykorzystują tematu choroby do emocjonalnego szantażu i nie atakują widza tanim sentymentalizmem, ale przedziwna nienaturalność świata przedstawionego wyjęta wprost z polskich telenoweli skutecznie od filmu odpycha. |
Choroba i odchodzenie z tego świata. Tematy-rzeki, z którymi rozprawiano się w kinie już wiele razy i jeszcze nieraz będzie się rozprawiać. Ostatnio na ekranach mieliśmy choćby rodzimą "Chemię" Bartosza Prokopowicza czy hiszpańską "Mamę" z Penelope Cruz w roli głównej. "Moje córki krowy" także opowiadają o chorobie i śmierci. Reżyserka filmu, Kinga Dębska, co prawda słusznie wybiera całkiem inną ścieżkę dla swojego filmu niż wspomniane wyżej produkcje i nie mitologizuje przesadnie ludzkich słabości i dramatów, ale przez to potyka się w zupełnie innym miejscu.
Centralną część filmu Dębskiej jest relacja dwóch dorosłych, skłóconych ze sobą sióstr. Marta (Agata Kulesza) to samotna matka, a także podrzędna aktorka popularnej telenoweli, natomiast Kasia (Gabriela Muskała) to nauczycielka w podstawówce z bezrobotnym mężem-nierobem i nastoletnim synem. Pierwsza jest twarda, samodzielna i zaradna, ale też chłodna i zdystansowana. Druga naiwna, ufna, mająca problem z alkoholem, ale zawsze gotowa pomóc najbliższym. Obie zbudowane na schematach i stereotypach, obie paradoksalnie także z nimi zrywające.
Bo jakieś to wszystko sztuczne i na siłę udziecinniane. Życie bohaterów filmu zostaje maksymalnie odrealnione – znacznie bardziej przypomina "egzystencję" wyjętą wprost z seriali czy telenowel, aniżeli prawdziwego życia. Samochód wypolerowany jakby wyjechał wprost z myjni; opustoszała siłownia, jak gdyby wynajęta specjalnie dla bohaterki; dziwnie sterylny i pusty szpital przypominający bardziej ten z "Na dobre i na złe", aniżeli rzeczywistą placówkę. Nie rozumiem, czemu miało służyć takie wyidealizowanie szarej, brudnej i gwarnej przecież rzeczywistości, która nas otacza, i zastąpienie jej atrapami życia zza szklanego ekranu. |
Bohaterowie? Kiedy nie gadają, ciągle się całują. A to po rączkach, a to po czółkach. A to znów całus w ramię, a to buziaczek w policzek, to z kolei cmok w obojczyk. Nieustanne buziaki. Na prawo i lewo. A do tego zdrobnienia typu "Niuniuś" i dochodzące raz po raz zewsząd "siusiu" i "gili-gili". Nieustanne odzywanie się do siebie jak do trzyletniego dziecka. Gdyby nie rzucane przez Mariana Dziędziela od czasu do czasu "cipy wołowe", uwierzyłbym, że oglądam film dla przedszkolaków. Cukier, lukier, a potem wymioty... W opozycji do głównych bohaterów staje z kolei odchylony w drugą stronę personel medyczny. W zderzeniu z dziecinnymi zachowaniami bohaterów, lekarze (niewykorzystany Łukasz Simlat) i ludzie pracujący w szpitalach są brutalnie szczerzy i mało sympatyczni. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, musisz to z nich na siłę wyciągnąć. A jak już ci się uda, to mówią do ciebie z łaską. Zresztą sceny w klinice należą do najgorszych w całym filmie. Z dialogów tam się odbywających nie dowiemy się kompletnie nic, a wszelkie rozmowy sprowadzają się do trzech kwestii: "Jest źle", "Będzie lepiej?", "Nie mogę nic więcej powiedzieć". Zero wyjaśnień, zero informacji. Nuda. Zabierając się za film, od samego początku wiemy, z czym będziemy mieli do czynienia. Kinga Dębska nie chce nas oszukiwać. Nie będzie zrywać tutaj z utartymi schematami czy dekonstruować gatunku. Reżyserka tworzy po prostu kolejny komediodramat rodzinny – raz radzący sobie lepiej, innym razem gorzej. Filmowi zdarzają się więc prawdziwe perełki (głównie Dorocińskiego), ale także i pójścia na łatwiznę – fragmenty widziane już w nieskończonej liczbie produkcji. "Moje córki krowy" stają się niejako hymnem pochwalnym dla rodziny, która co by się nie działo i jak by nie była podzielona, w trudnej sytuacji zawsze znajdzie sposób, aby odstawić na bok wszelkie waśnie i niesnaski i w obliczu choroby walczyć ramię w ramię. Bo przecież prawdziwa rodzina jest tylko jedna i się jej nie wybiera.
|
Ocena:
MOJE CÓRKI KROWY (2015)
Tytuł oryginalny: Moje córki krowy
Reżyseria: Kinga Dębska
Obsada: Agata Kulesza, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel, Małgorzata Niemirska, Marcin Dorociński, Łukasz Simlat
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
21 stycznia 2016
Zobacz także:
|
|