Z roku na rok filmowe uniwersum Marvela powiększa się o kolejnych superbohaterów. Tym razem przyszedł czas na Ant-Mana – postać chyba najmniej wyeksponowaną spośród wszystkich trykociarzy największego producenta komiksów na świecie. |
Oprócz zagorzałych fanów Marvela, zaczytanych w jego komiksy, do pierwszego zwiastuna filmu mało kto znał chyba historię Człowieka-Mrówki. Bohater ten po raz pierwszy pojawił się na kartach komiksu w 1962 roku, a rok później został jednym z założycieli grupy Avengers. W rzeczywistości jednak, jeżeli chodzi o samodzielne komiksy, nigdy nie stał się hitem, a to głównie ze względu na nieodpowiednich rysowników, którzy nie potrafili wydobyć potencjału drzemiącego w historii o człowieku zmniejszającym się do wielkości małego owada. Przynajmniej tak uważał twórca postaci – Stan Lee.
I to właśnie Lee wziął sobie za cel przekonanie szych w Hollywood, że jego ulubiony bohater zasługuje na film. I tak, w Fabryce Snów o "Ant-Manie" wspominano przez piętnaście lat, a po drodze piętrzyły się kolejne, rozmaite trudności. Lee był jednak pracowity jak mrówka i w końcu dopiął swego: historię Scotta Langa aka Ant-Mana możemy właśnie oglądać na ekranach polskich kin.
swoich win. Profesor stara się bowiem uratować świat przed kolejnym geniuszem-szaleńcem. Jak się domyślacie, tylko Ant-Man może zapobiec katastrofie.
"Ant-Man" ma wszystko to, co miał i mieć będzie każdy kolejny film przedstawiający światu nowego superbohatera, przez co staje się dość przewidywalny. Z drugiej strony jednak najnowsze dzieło Peytona Reeda – twórcy, który przejął stołek reżyserski po Edgarze Wrightcie – różni się od pozostałych filmów ze stajni Marvela. Czym? Ano przede wszystkim dystansem. "Ant-Man" jest bowiem filmem mało poważnym, luźnym i zabawnym. Choć trzeba przyznać, że stężenie sucharów na minutę w tym filmie sięga zenitu i naprawdę, nie sądzę, żeby ktokolwiek był wstanie upchnąć jeszcze jakikolwiek żart do tego dzieła.
Paulowi Ruddowi natomiast gratuluję przede wszystkim kontraktu, bo wygląda na to, że na serii zarobi całkiem sporo pieniędzy. Jeśli chodzi o aktorstwo, to jego występ w tym filmie mi nie przeszkadzał, choć kilkukrotnie aktor znany głównie z przeciętnych komedii w bardzo umiejętny sposób pokazał się od strony, której nikt jeszcze nie poznał – poważnego, zamyślonego bohatera z przypadku, który pragnie jedynie na nowo pojawić się w życiu swojej córki. Zresztą wątek ojcostwa jest w "Ant-Manie" bardzo wyraźny i stanowi niejako jego główny trzon. O miłość dziecka i jego przyszłość walczy nie tylko główny bohater, Scott Lang, ale także jego mentor. Doktor Pym usilnie stara się bowiem odzyskać utraconą więź ze swoją córką, która odrzuciła go po śmierci matki. Nie można zapominać także o głównym antagoniście filmu, Darrenie Crossie (Corey Stoll), który cierpi na swego rodzaju syndrom odtrąconego dziecka. Syndrom ten zostaje spotęgowany brakiem zainteresowania ze strony Pyma, co doprowadza postać do obłędu. Mroczne alterego Crossa będzie odtąd starało się odzyskać należny szacunek i za wszelką cenę udowodnić swoją wartość. Jednak wszystkie nagrody jakiekolwiek mógłby ten film zdobyć, przekazałbym Michaelowi Peñi. Takiego wczucia w rolę i aktorskiej lekkości to dawno na ekranie nie widziałem. A to tylko/aż letni blockbuster. Najlepszą w "Ant-Manie" wydaje się być jednak promocja, która przewyższyła wszystkie dotychczasowe kampanie reklamowe filmów Marvela. No może kuleje tylko hasło "Mały, ale wariat", które bije do nas z polskiego plakatu, a nasuwa jednoznaczne skojarzenia (chyba, że ja jestem jakiś dziwny?). Tak czy inaczej, będzie krótko: fani komiksów będą zadowoleni. Ja jednak miłośnikiem filmów o panach w dziwnych strojach nie jestem, o czym pisałem już przy okazji Avengers: Czas Ultrona, ale jeśli traktować "Ant-Mana" ogólnie jako rozrywkę, to też jest całkiem OK. "Śmiechłem" ze dwa razy.
|
Ocena:
ANT-MAN (2015)
Tytuł oryginalny: Ant-Man
Reżyseria: Peyton Reed
Obsada: Paul Rudd, Evangeline Lilly, Corey Stoll, Bobby Cannavale, Michael Peña, Michael Douglas, Hayley Atwell, Judy Greer
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|