Wydawałoby się, że takie historie można znaleźć tylko w powieściach Johna le Carre’a. A jednak. Decyzje, których dokonał 29-letni Edward Snowden pokazały, po raz kolejny zresztą, że to życie pisze najlepsze scenariusze, a sprawa Amerykanina to idealny materiał na thriller polityczny. |
I taki też w "Citizenfour" dostajemy – tyle, że pod postacią dokumentu. Dzieło Laury Poitras – reżyserki, która w swoich filmach jawnie krytykuje administrację Stanów Zjednoczonych – jest zapisem ośmiu dni, w czasie których Snowden spotkał się w pokoju hotelowym w Hongkongu z trójką dziennikarzy, aby ujawnić im swoją wiedzę na temat Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), która we współpracy z firmami telekomunikacyjnymi i obcymi rządami zbiera olbrzymie ilości danych, tworząc potężny system inwigilacji nie tylko Amerykanów, ale i mieszkańców całego globu.
"Citizenfour" nie opiera jednak swojej siły na nieujawnionych wcześniej informacjach, czy artystycznych rozwiązaniach formalnych. Film autorki "Przysięgi" jest tylko (i aż) materiałem uzupełniającym dziennikarskie śledztwo i w takiej też formie jest utrzymany. Jest surowo, minimalistycznie, można wręcz powiedzieć: prowizorycznie. Snowden odgrywa tutaj teatr jednego aktora, a sceną dla jego poczynań staje się malutki, duszny pokoik, w którym na łóżku piętrzy się bezładnie rzucona pościel, okna przysłaniają firany, a po biurku wala się mnóstwo elektronicznego sprzętu. Oto scenografia dla naszego aktora. No właśnie. Aktora? Kim był/jest Snowden? Chudziutki, niepozorny analityk w okularach, przed trzydziestką. Przeszedłbyś koło niego na ulicy, siedział naprzeciwko w tramwaju, jadł przy jednym stoliku w McDonaldzie. Nawet reżyserka filmu nie jest zbyt zainteresowana poczynaniami naszego bohatera sprzed afery, nie próbuje go poznać. Dlaczego? Ano dlatego, że nawet na moment nie wątpi w jego intencje. Ufa mu bezgranicznie. I choć dziennikarka nie zadaje pytań, robi to za nią kamera – a także widz, który za sprawą sprzętu przenosi się do tego małego hotelowego pokoju gdzieś w Hongkongu. A tam czeka na niego najciekawsze. Dostajemy przed oczy człowieka, który za maską ogłady, spokoju i poczucia humoru, kryje cały szereg przeróżnych emocji – od wiary w słuszność swoich decyzji, przez strach i niepewność, a na paranoicznych zachowaniach kończąc. Mamy okazję zajrzeć w głąb bohatera, w jego motywacje i pobudki, a następnie samemu go ocenić. Możliwość obserwacji procesu ujawniania kolejnych dokumentów krok po kroku budzi największe emocje właśnie za sprawą Snowdena i jego zachowań. Mistrzowskie sceny, kiedy młody analityk ogląda pierwsze doniesienia w telewizji, a także ta z alarmem przeciwpożarowym, sprawiają, że paranoiczny świat wszechobecnej inwigilacji znany z kina czy orwellowskich wizji państwa staje się namacalny, a sam bohater zyskuje u widza miano autentycznego, godnego zaufania. Poitras pisała o sprawie Snowdena dla najważniejszych międzynarodowych tytułów, a jej teksty obok tych autorstwa Glenna Greenwalda, Ewena MacAskilla i Bartona Gellmana doprowadziły do przyznania nagrody Pulitzera dla "The Guardian" i "The Washington Post" w 2014 roku. Laur zwycięstwa przypadł także w udziale filmowi. "Citizenfour" doceniła bowiem Amerykańska Akademia Filmowa, nagradzając go Oscarem, a krytycy filmowi nazywali go jednym z najważniejszych w historii. Informacja o globalnej inwigilacji miała być poważną rysą na idealnym medialnym pomniku Baracka Obamy, a skutki decyzji Snowdena, który postanowił zbuntować się przeciwko swojemu krajowi, miały być ogromne. Planowano debaty na temat prywatności i prawa do wolności, na ulice mieli wyjść ludzie, a rządy miały się posypać. Tylko, czy słyszycie, żeby coś działo się w tym temacie? No właśnie.
|
Ocena:
CITIZENFOUR (2014)
Tytuł oryginalny: Citizenfour
Reżyseria: Laura Poitras
Obsada: Edward Snowden, Glenn Greenwald, Laura Poitras, Ewen MacAskill
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|