Wina, moralność...
"Składam przysięgę na wierność sztandarowi Stanów Zjednoczonych i republice, którą on reprezentuje. Jeden naród, a nad nim Bóg, naród niepodzielny, ofiarujący wolność i sprawiedliwość dla wszystkich" – głosi "Ślubowanie wierności"("Pledge of Allegiance"), które każde amerykańskie dziecko składa w pierwszej klasie szkoły podstawowej, a które w filmie Normana Jewisona wybrzmiewa ze zdwojoną siłą.
|
To właśnie ostatnimi czterema słowami ślubowania, Jewison tytułuje swój film. Słowami, które mają przy odbiorze jego dzieła ogromne znaczenie. "...I sprawiedliwość dla wszystkich" staje się bowiem dziełem, które nie tylko podejmuje temat pojmowania sprawiedliwości w środowisku amerykańskiego sądownictwa w latach 70., ale także obnaża wszelkie brudy palestry w "najbardziej demokratycznym kraju na świecie".
Głównym bohaterem staje się słynący z rzetelności i uczciwości adwokat Arthur Kirkland (Al Pacino), który otrzymuje zlecenie obrony kolegi po fachu, sędziego Fleminga (John Forsythe), który zostaje oskarżony o gwałt. Co ciekawe, adwokat nienawidzi swojego klienta, którego zna jako nieuczciwego i skorumpowanego sędziego. Kirkland zostaje zmuszony do wzięcia sprawy, która staje się niewygodna dla pozostałych, równie skorumpowanych sędziów.
W obsadzie, poza rewelacyjnym, niezwykle emocjonalnym i wiarygodnym Alem Pacino, mamy świetnego Johna Forsythe’a, który wciela się w postać szyderczego i perfidnego sędziego. Jest też etatowy aktor w dramatach sądowych – Jack Warden (także "Werdykt" i "Dwunastu gniewnych ludzi"), który w bardzo wyrazisty sposób ukazuje zamiłowanie do ryzyka i mocnych wrażeń pracowników wymiaru sprawiedliwości. W podobny sposób miłość do adrenaliny ukazywały tylko "American Psycho" i "Wilk z Wall Street".
Warden gra nieco szalonego, zobojętniałego sędziego, który stracił do życia jakikolwiek szacunek, a do egzystencji potrzebuje gwałtownych zastrzyków adrenaliny. Fenomenalnie przedstawiają to sceny, kiedy Sędzia Francis Rayford je na gzymsie posiłek lub bawi się bronią na muszli klozetowej. Te dwie sytuacje zostają dookreślone mistrzowską sceną w helikopterze, gdzie Rayford dobitnie pokazuje swój stosunek do życia, nie tylko swojego, ale i przyjaciela. Po tym, jak bohater prawie powoduje tragiczny wypadek, po prostu wysiada i, jak gdyby nic się nie stało, udaje się zjeść obiad. Z kolei przemowa kończąca film to jedna z najbardziej pamiętnych scen w historii kinematografii i z pewnością jeden z najlepszych popisów aktorskich Pacino. Aktor, który ostatnio wystąpił w "Idolu", gra z niezwykłą szczerością, ale i doskonale ukazuje emocje, które szargają głównym bohaterem. Scena, kiedy Arthur daje na sali sądowej upust swojej złości, jest jedną z najbardziej wiarygodnych w karierze Pacino. Pozorny chaos w filmie Jawisona dobitnie ukazuje mgliste pojęcia winy, moralności i sprawiedliwości. Reżyser celnie punktuje przed widzem złożone problemy sądownictwa i systemu penitencjarnego Stanów Zjednoczonych końca lat 70. I wydaje się, że mimo tych 36 lat na karku "...I sprawiedliwość dla wszystkich" nie traci na aktualności.
"Kino na wokandzie" to filmowy cykl poświęcony wybitnym dramatom sądowym. Co jakiś czas na blogu pojawiać się będzie recenzja filmu/serialu z prawnikami, sądem, prawem i sprawiedliwością w roli głównej. Lista filmów znajduje się tutaj.
|
...I SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA WSZYSTKICH (1979)
Tytuł oryginalny: ...And Justice For All
Reżyseria: Norman Jewison
Obsada: Al Pacino, John Forsythe, Jack Warden, Lee Strasberg, Christine Lahti
Źródło zdjęć: kadry z filmu
Zobacz także:
|
|