12 rund Gyllenhaala
Chciałbym móc Wam powiedzieć, że "Do utraty sił" nokautuje niczym ciosy głównego bohatera, ale tak nie jest. Film Antoine'a Fuquy nawet nie wygrywa na punkty. Bo ile razy na ekranie zaczyna się dziać coś intrygującego i świeżego, tyle razy reżyser się wycofuje i przechodzi do obrony.
|
Od zarania dziejów sport fascynował jako zjawisko społeczne. Patrzono na niego jako uwielbienie możliwości ludzkiego ciała i charakteru. Sportowiec zachwycał i podczas walki na boisku czy w ringu, i, kiedy schodząc z areny, musiał stawiać czoła życiu codziennemu. Inspiracją dla reżyserów stali się więc bohaterowie, którzy charakteryzowali się dużym indywidualizmem, ambicjami, stalowymi nerwami i mocnymi osobowościami. Cechami, które w sporcie są przecież tak ważne.
Billy Hope (Jake Gyllenhaal) właśnie takim bohaterem jest. Ciężką pracą osiągnął wszystko, czego można oczekiwać od życia. Ma piękną i kochającą żonę (Rachel McAdams), uroczą córkę i wielkie osiągnięcia na ringu. W ciągu jednego dnia traci jednak wszystko. Przypadek, nieprzemyślane decyzje i wybuchowy temperament sprawiają, że sięga dna: traci domy, pieniądze, licencję pięściarza i najważniejsze – ukochaną córkę. Jedynym sposobem, aby ją odzyskać, jest rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Wsparcie znajduje na osiedlowej sali treningowej prowadzonej przez Ticka Willisa (Forest Whitaker) – emerytowanego pięściarza i trenera amatorów. Dzięki jego pomocy, Billy ma wrócić na szczyt, odzyskać zaufanie bliskich i stać się zupełnie innym człowiekiem.
I nawet nie chodzi o to, że film powiela pewne skostniałe schematy i sprawdzone rozwiązania. Bo choć jest ich tutaj całe mnóstwo, a film bez najmniejszego problemu z zegarkiem w ręku bez oglądania można podzielić na kolejne wydarzenia w życiu głównego bohatera, to mnie zabrakło tutaj rzeczy najistotniejszej – chwytającego za serce dramatu.
Bo choć na papierze wygląda on co prawda nieskomplikowanie, acz solidnie, o tyle w praktyce wyszło trochę gorzej. Na palcach u jednej ręki można policzyć sceny, które chwytają za gardło, a z oczu wyciskają łzy. Scena w domu głównego bohatera po rodzinnej tragedii, mistrzowsko rozegrana przez Jake'a Gyllenhaala i partnerującą mu Oonę Laurence, to tylko kilka wartościowych kropel w całym morzu tekturowego aktorstwa i papierowych postaci. Fuqua pędzi jak na złamanie karku od jednego punktu kulminacyjnego do drugiego, odhaczając kolejne ważne według niego wydarzenia. Upycha w filmie, co się tylko da, jakby miał to być ostatni film w jego życiu. Zabrakło tutaj zatrzymania się i przemyślenia strategii. Oddechu, który jest w sporcie przecież taki ważny. W końcu... skupienia. Film Fuquy jest jak sportowiec, który ma imponujące warunki fizyczne, ale słabą psychikę, przez co przegrywa wszystko już w swojej głowie. Reżyser nie sili się na zbudowanie pogłębionego psychologicznego portretu głównego bohatera. Gyllenhaal dwoi się i troi, żeby nadać temu jakiś sens, ale sam doskonale wie, że nie ma tutaj za dużo do wygrania. Mimo to ogląda się go z niesamowitą przyjemnością. Aktor potwierdza, że jest w – nomen omen – mistrzowskiej formie. Właśnie trwa jego dwanaście rund. Hope w wykonaniu Gyllenhaala jest magnetyczny. Nabuzowany i naładowany jakby zjadł pół furgonetki Mocarza miota się przez życie, nie zwracając uwagi na zadawane mu ciosy. Gdy przychodzi jednak czas na rozmowę z bliskimi mięknie i jąka się nieporadnie. "Do utraty sił" może być więc przewidywalne i ckliwe, ale w żadnym wypadku nie można tutaj niczego zarzucić Gyllenhaalowi. Nawet wtedy, gdy wygląda jak mięso mielone, pokazuje, że poziomem wykracza poza ten film. Swoją energią i siłą obdarzyłby dwie albo trzy takie produkcje. A jeszcze kilka miesięcy temu wyglądał jak szkielet w "Wolnym strzelcu". Dobrze, że Fuqua ma szczęście do aktorów. Zawsze przychodzi mu pracować z utalentowanymi gwiazdami, które podnoszą poziom jego filmów o drugie tyle. I tak, jak męczące są schematy i brak odpowiednio zbilansowanej dramaturgii w tym filmie, tak bardzo dobra kreacja Jake'a Gyllenhaala sprawi, że po seansie będziecie myśleć tylko o nim. Ale gdyby odjąć 34-letniego aktora i w jego miejsce wstawić Eminema, który początkowo miał zagrać tę rolę, to czy ten film mógłby się udać?
|
Ocena:
DO UTRATY SIŁ (2015)
Tytuł oryginalny: Southpaw
Reżyseria: Antoine Fuqua
Obsada: Jake Gyllenhaal, Rachel McAdams, Oona Laurence, Forest Whitaker, 50 Cent
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|