Czerwony pająk - recenzja filmu
W sieci zła
"Czerwony pająk" Marcina Koszałki to nieoczywiste kino traktujące o ciemnej stronie ludzkiej natury i wynikającej z niej patologicznej fascynacji złem. |
Kraków. Lata 60. XX wieku. Główny bohater filmu, Karol Kremer (Filip Pławiak), jest zwyczajnym nastolatkiem. Pochodzi z dobrego domu, odnosi sukcesy sportowe (jest lokalnym mistrzem w skokach do wody), w przyszłości ma zostać lekarzem. Punktem zwrotnym w jego życiu jest jednak moment, kiedy przypadkiem odkrywa, że seryjnym mordercą grasującym w mieście okazuje się być... pewien weterynarz (Adam Woronowicz). Karol wchodzi z nim w bardzo silną i emocjonalną relację przypominającą poniekąd tę, która łączy ucznia i mistrza. Weterynarz pełni jednak rolę nie tylko nauczyciela, ale także bliskiej osoby, która daje Karolowi namiastkę uczuć. Uczuć, których nie otrzymał w domu. Wtedy na jaw wyjdą głęboko skrywane pragnienia chłopaka, które uświadomią mu, że bardziej od ratowania życia, fascynuje go jego odbieranie.
Scenariusz do najnowszego filmu reżysera "Takiego pięknego syna urodziłam" zainspirowały dwie postaci z miejskich legend. Lucjan Staniak ("Czerwony Pająk") to nigdy nie istniejący seryjny morderca, który trafił do światowej literatury kryminalistycznej jako postać autentyczna. Z kolei Karol Kot ("Wampir z Krakowa") to jeden z najmłodszych znanych na świecie seryjnych morderców, który pod koniec lat 60. stał się prawdziwą gwiazdą mediów ze względu na niesamowitą lubość przebywania w blasku fleszy i opowiadania o swoich mordach. Wygląda na to, że pomysł na ten film dojrzewał w Koszałce już od dawna. Podobną tematykę polski realizator i operator eksplorował bowiem już przy okazji dokumentu "Zabójca z lubieżności", kiedy to próbował zrozumieć, skąd bierze się hobbystyczne zainteresowanie człowieka zbrodnią. "W każdym z nas jest ciemna strona, tylko zatuszowana. Seryjni mordercy bardzo nas intrygują – i mężczyzn, i kobiety. Istnieje w nas perwersyjna fascynacja czymś, co jest złe, przekroczeniem pewnych granic" – mówił w wywiadzie reżyser. Próba uchwycenia tej wstydliwej dla nas fascynacji tworzy tutaj coś w rodzaju uniwersalnej przypowieści o czymś, co zakazane, o naturze zła.
śledztwa. Jest za to atmosfera grozy i niepokoju, którą buduje specyficzny sposób ukazania relacji, jakie nawiązują między sobą bohaterowie.
"Czerwony pająk" nie jest więc ani klasycznym thrillerem, ani tym bardziej filmem biograficznym. Fikcyjna fabuła filmu to tylko pretekst do zadania pytania, dlaczego ktoś chce zabić? Dlaczego potrzebuje aż tak drastycznego przeżycia? Wydaje się jednak, że reżysera nie interesuje jedna konkretna odpowiedź. Koszałka wyznaje zasadę, że wyłożenie gotowych rozwiązań jest najgorszym, co można widzowi zrobić. Użycie zbyt dosłownego języka uczyniłoby film nie tylko banalnym i przewidywalnym, ale może nawet pretensjonalnym. Konstruuje więc swój obraz w taki sposób, aby wszystko to, co najważniejsze, znajdowało się gdzieś pod jego powierzchnią. Widz sam musi zdecydować, czy chce tam zajrzeć i dojść do sedna sprawy. Reżyser od dawna zafascynowany jest szeroko pojętą śmiercią, strachem przed umieraniem oraz wpływem tego lęku na ludzkie decyzje. Jak sam mówi – "Fascynacja śmiercią jest wynikiem mojej neurotyczności, którą wyniosłem z domu, gdzie konflikty były na porządku dziennym, a ja byłem pod dużą presją. Nie mam czasu, żeby to leczyć, ponieważ jestem cały czas zbyt zajęty. Poza tym boję się, że gdybym zaczął, nie miałbym tylu pomysłów". W swoich filmach obserwuje więc narodziny zła i analizuje ciemną stronę ludzkiej natury. Pokazuje przy tym, że zło bardzo często bywa zaraźliwe. Znudzony powtarzalną i banalną narracyjną konwencją w kinie tworzy także dzieło, w którym cichym bohaterem jest Kraków. Miasto w obiektywie Koszałki jest zupełnie inne niż to, który znamy z pocztówek. Scenografia, kolory, zdjęcia i dźwięk tworzą na ekranie Kraków przesycony klimatem gomułkowskiego komunizmu. Niegdyś piękne i monumentalne miasto, dziś staje się miejscem ponurym i przygnębiającym, pełnym mrocznych zaułków, zadymionych kawiarni i ponurych kamienic. Miastem odciętym od spraw świata "żelazną kurtyną". Takie tło dla poczynań głównych bohaterów tylko potęguje atmosferę beznadziei i niepewności. Koszałka po tylu latach pracy jako operator i twórca dokumentów doskonale wie, kiedy ktoś przed kamerą udaje. To dla tego z niesamowitą łatwością potrafi w "Czerwonym pająku" wplątać widza w grę zawieszoną między prawdą i fałszem, realizmem i fikcją. Nie udałoby się mu to jednak, gdyby nie solidne aktorstwo. Filip Pławiak, odkryty dzięki serii castingów, tworzy na ekranie skomplikowany portret chłopaka zafascynowanego zbrodniami Weterynarza. Jego bohater jest nośnikiem sprzecznych emocji – gniewu, niewinności, niepewności, ambicji, potrzeby akceptacji, a jego gra zostawia duże pole do domysłów dla widza. Adam Woronowicz to z kolei mistrz dwuznaczności – pasuje idealnie do postaci zwyczajnego faceta w berecie, a jednocześnie w jego oczach kryje się jakiś groźny i niepokojący blask. "Czerwony pająk" na pewno nie jest filmem dla wszystkich. Koszałka eksploruje, bada, nagina skostniałe ramy gatunku. To film przede wszystkim skierowany do ludzi, dla których wyjście z kina stanowi dopiero początek dyskusji. Reżyser zostawia bowiem widzom mnóstwo przestrzeni do interpretacji i chce, aby sami znajdowali odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
|
Ocena:
CZERWONY PAJĄK (2015)
Tytuł oryginalny: Czerwony pająk
Reżyseria: Marcin Koszałka
Obsada: Filip Pławiak, Adam Woronowicz, Julia Kijowska, Małgorzata Foremniak, Marek Kalita
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|