Deadpool - recenzja filmu
Szczęście to krótka przerwa na reklamy
"Deadpool" Tima Millera ma olbrzymie pokłady rubasznego, czarnego jak smoła humoru, który o dziwo działa. I zamiast uczucia zażenowania i przewracania oczami wywołuje ogromny uśmiech na twarzy. |
Wszystko zaczęło się od rysownika, Roba Liefelda, który tak bardzo upodobał sobie postać Deathstroke'a z konkurencyjnego DC Comics, że postanowił go splagiatować. Tak narodził się Deadpool. W Marvelu uznali to za niezły żart i postanowili zrobić z niego kolejnego przeciwnika paczki X-Menów. Jakimś cudem ten charakterny i obdarzony niewyparzoną gębą bohater zaskarbił sobie sympatię czytelników komiksów, na co włodarze komiksowego imperium szybko zareagowali i poświecili postaci osobne zeszyty. W ten oto sposób dostaliśmy nadwornego komedianta Marvela, jakiego znamy dziś.
Sława Deadpoola roznosi się dosyć szybko i pewnie nawet nie czytając komiksów, zapewne wielu z Was kojarzy tego tajemniczego gościa w czerwonym wdzianku. Postać ta doczekała się między innymi swojej gry wideo, a do filmowego uniwersum planowano wprowadzić ją już w 2009 roku. Wtedy to pojawił się na moment w "X-Men Geneza: Wolverine". Po chłodnym przyjęciu filmu przez widownię, a także przeróżnych zawirowaniach na stołku producenckim, pomysł jednak podupadł. O stworzenie osobnego filmu o Deadpoolu ładnych parę lat zabiegał sam Ryan Reynolds, który wcielił się w tę postać we wspomnianym wcześniej odcinku o przygodach mutantów. W końcu się mu to udało. I już za ten upór i szczerą fascynację tą postacią kanadyjskiego aktora jakoś pobłażliwiej patrzy się na ten film.
Pod maską dowcipnisia bohater ukrywa jednak trudne dzieciństwo i makabryczne czasy wojskowej służby. Kiedy już wydaje mu się, że los w końcu się do niego uśmiechnął i pozwolił znaleźć mu miłość swojego życia, okazuje się, że "szczęście to tylko krótka przerwa na reklamy" – u naszego bohatera lekarze diagnozują bowiem raka. Jedyną deską ratunku pozostaje zgłoszenie się na ochotnika do udziału w niebezpiecznym eksperymencie podejrzanej organizacji. Niestety, cała operacja nie do końca się udaje. Bo choć nasz bohater wyzdrowieje i dodatkowo otrzyma błyskawiczną zdolność regeneracji, to jednak okupi to wyglądem Freddy'ego Kruegera, a i przy okazji zrobi z niego niezbyt stabilnego emocjonalnie mściciela. |
Film znacznie bardziej skupia się jednak na Deadpoolu-śmieszku. Zakochanym w popkulturze, kokietującym widza komediancie (bohater niejednokrotnie przełamuje czwartą ścianę, snując opowieści o swoim życiu), rozładowującym napięcie skumulowanym w świecie Marvela, który przemoc sprowadza do roli odprężającego, niezbyt ambitnego dowcipu. Są jednak w filmie momenty, w których Wade Wilson staje się postacią, której się naprawdę współczuje, a nie tylko czeka na kolejne dowcipy.
Żarty są jednak zaskakująco wyważone, a czerstwe suchary niejednokrotnie ustępują miejsca błyskotliwemu humorowi sytuacyjnemu. Dostaje się tutaj zarówno Wham! i Sinead O'Connor, jak i X-Menom, w tym profesorowi Xavierowi ("Ale któremu – Stewartowi czy McAvoyowi, bo już się pogubiłem?" – pyta ze szczerą uszczypliwością Deadpool), jak i Wolverine'owi i Hugh Jackmanowi, który w kinowej serii jest jego odtwórcą.
Fabuła może i jest schematyczna i przypomina inne produkcje Marvela, ale bardzo niecodzienny bohater sprawia, że film ogląda się nie tylko z niesłabnącym zaciekawieniem, ale także przedziwną przyjemnością, która pozwala zapomnieć o niedociągnięciach. Bo jedyne, czego tak naprawdę tutaj brakuje, to głębszego przyjrzenia się także drugiej naturze Wade'a - jego frustracji, braku zrozumienia, psychotycznej naturze obdarzonej przekleństwem samoświadomości. Bo przecież ten niemogący znaleźć własnego miejsca na ziemi (anty)bohater to postać tragiczna, przeklęta. Nie pasująca do "tych dobrych", ale też nie nadająca się do końca do "tych złych". Ta świadomość osamotnienia, ale i niedopasowania, zdania tylko na siebie, do spółki z umiejętnością regeneracji staje się jego słabością. Wciąż jest to jednak film konsekwentnie bawiący się ogranymi kliszami i schematami, wszelkie dłużyzny i zgrzyty nadrabiający intrygującym, cynicznym i niejednoznacznym bohaterem. I pamiętajcie, na terenie Deadpoola obowiązują jego zasady, dlatego wybierając się na film, przygotujcie się na skrajnie bezczelny seksizm oraz żarty z seksu analnego i masturbacji. Ale najbardziej brakować mi będzie niezwykle kąśliwej oraz kokietującej widza kampanii reklamowej, która nadała temu szelmowskiemu, wymykającemu się wszelkim ramom bohaterowi jeszcze większego uroku.
Ocena:
|
DEADPOOL (2016)
Tytuł oryginalny: Deadpool
Reżyseria: Tim Miller
Obsada: Ryan Reynolds, Ed Skrein, Morena Baccarin, T.J. Miller
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
13 lutego 2016
Zobacz także:
|
|