Minął dokładnie tydzień, odkąd premierę miał najnowszy film Neilla Blomkampa "Chappie" przedstawiający historię robota obdarzonego sztuczną inteligencją, a tymczasem na nasze ekrany trafia "Ex Machina". Film Alexa Garlanda bierze na warsztat ten sam problem co południowoafrykański reżyser, lecz opowiada o nim w zupełnie odmienny sposób. I co najważniejsze, robi to o wiele, wiele lepiej! |
O ile wizytówką Blomkampa jest kino science fiction, o tyle Garland za ten gatunek zabiera się po raz pierwszy. Ponadto, "Ex Machina" to jego debiut jeśli chodzi o reżyserię w ogóle. 45-letni Anglik do tej pory dał się bowiem poznać tylko jako scenarzysta. W swoim dorobku ma takie dzieła jak: "28 dni później", "W stronę słońca", "Nie opuszczaj mnie" i solidnego "Dredda 3D". Podczas gdy twórca "Chappiego" tworzy rozbuchane do granic możliwości światy pełne zła, biedy i okrucieństwa, podlane popkulturalnymi odniesieniami do lat 80-tych, Garland serwuje nam minimalizm podniesiony do potęgi. Jego "Ex Machina" posiada wyłącznie trzech (no, ewentualnie czterech) bohaterów i dzieje się w jednym miejscu - luksusowym, bardzo surowym domu na odludziu. Do tej górskiej posiadłości trafia bowiem młody programista jednej z największych firm internetowych o imieniu Caleb (Dohmnall Gleeson). 26-latek wygrywa firmowy konkurs i na tydzień trafia do laboratorium, w którym pracuje szef firmy - Nathan (Oscar Isaac). Caleb odkryje jednak, że jest częścią przełomowego eksperymentu - pozna piękną Avę (Alicia Vikander) - pierwszego na świecie androida ze sztuczną inteligencję pod postacią kobiety, a jego zadaniem będzie sprawdzenie, jak na postać Avy zareaguje przeciętny człowiek i czy będzie w stanie odróżnić, że nie jest ona istotą ludzką. "Ex Machina" różni się od dzieła Blomkampa już w sposobie przedstawienia świata. W "Chappiem" widzimy plugawy Johannesburg, w którym dominuje brud i zniszczenie, a opustoszałe budynki skrywają kryminalistów, posługujących się różowymi, bądź żółtymi pistoletami. Uniwersum Garlanda z kolei pełne jest odcieni szarości i sprowadza się do luksusowej willi umiejscowionej pośród przepięknej głuszy, w bliżej nieokreślonym miejscu. Apartament, który służy za hotel, laboratorium i schron jest bardzo sterylny, surowy i potęguje uczucie klaustrofobii. Położenie lokum pośród przepięknego krajobrazu, momentalnie nasuwa na myśl biblijny Raj, a budynek, do którego trafia bohater, staje się niejako metaforą drzewa poznania dobra i zła. Bo to w tym miejscu, jak nazywa to główny bohater, tworzy się nie tylko historia ludzkości, ale historia bogów. Oto bowiem człowiek niczym Bóg w wyniku eksperymentu tworzy coś, co czuje, myśli, wzrusza się i boi o własną przyszłość. Reżyser pod postacią mrocznego, gęstego thrillera stawia pytanie, co to znaczy być człowiekiem. Garland do kwestii człowieczeństwa maszyn, które w kulturze przejawia się od lat, dodaje jednak coś od siebie. Wyposaża bowiem swojego androida w seksualność. I tak w miarę upływu czasu relacje i rozmowy Avy i Caleba stają się coraz bardziej osobiste i intymne. W powietrzu unosi się zapach flirtu oraz pożądania, podobny do tego z filmu "Ona" Spike Jonze’a. Zaczynają pojawiać się wątpliwości, czy człowiek może zakochać się w maszynie, czy wytwór ludzkiego umysłu odwzajemnia to uczucie, czy tylko pragnie człowieczeństwa i zrobi wszystko, aby je otrzymać. Zgrabnie zatem reżyser wiąże płciowość z posiadaniem władzy nad innymi. W budowaniu intrygi pomaga zdecydowanie niejednoznaczność i wielowymiarowość bohaterów filmu. Nie ma tutaj prostego podziału na dobrych i złych jak w przypadku filmu Blomkampa. Trzy postacie, w zamkniętym klaustrofobicznym domu przypominającym luksusowe więzienie, skrywają różne intencje i prawdziwe motywy. A film Garlanda sam jest swego rodzaju eksperymentem, w którym naukowcem okazuje się widz. W specjalnie przygotowanym środowisku reżyser umieszcza trójkę bohaterów i pozwala im na wzajemne interakcje. I to właśnie widzowie będą musieli sami określić człowieczeństwo uczestników badania i ich zamiary. Podjęcie decyzji utrudnia fenomenalne aktorstwo. Jedna z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia, Szwedka Alicia Vikander (mogliście o niej już u mnie poczytać w recenzjach "Son of a Gun" i "Siódmego syna") odgrywa tutaj najlepszą rolę w dotychczasowej karierze. Vikander świetnie potrafiła zbalansować nienaturalne, zautomatyzowane ruchy korpusu androida ze świetną mimiką i wdzięcznymi ruchami ciała czegoś (kogoś?), co ma odzwierciedlać człowieka. Swoją niesamowitą charyzmę po raz kolejny pokazuje Oscar Isaac, potwierdzając przy tym, że role amantów, grajków czy naukowców to dla niego żaden problem. Aktorski kameleon tworzy w "Ex Machinie" postać bardzo zamkniętą w sobie, tajemniczą i ekscentryczną. Sprzeczności, jakie szargają bohaterem, możemy zaobserwować już na poziomie charakteryzacji. Nathan ma gładko ogoloną głowę, gęstą, czarną brodę, chodzi w dresach i jest dobrze zbudowany. Taki obraz daleki jest od utartego wizerunku naukowca, jaki mogliśmy do tej pory zaobserwować w kinematografii. Uwielbia być w centrum zainteresowania, jest pewny siebie, wywyższa się nad innymi i kocha zadawać pytania, na które jego rozmówca nie potrafi udzielić odpowiedzi. Choć stara się być otwarty, przyjazny i gościnny, jego zachowanie wzmaga uczucie niepewności. Spoiwem między naukowcem a jego odkryciem jest Caleb, w którego wcielił się Domhnall Gleeson, znany z "Czasu na miłość", "Franka" i "Niezłomnego". Postać Irlandczyka jest bowiem przykładem "everymana" - przeciętnego człowieka, obdarzonego wystarczającym intelektem, który pozwoli mu na ocenienie, czy robot nie różni się od człowieka w sposobie myślenia. Główny bohater zadaje pytania, wątpi, szuka odpowiedzi, dzięki czemu widz może wybrać swoją drogę interpretacji. W przeciwieństwie do "Chappiego", w debiutanckim filmie scenarzysty "Dredda 3D" nie ma feerii efektów specjalnych. Dzieło cechuje elegancki i oszczędny styl, a postać Avy została zaprojektowana i wykonana rewelacyjnie. "Ex Machina" jest bowiem typem dzieła, które kładzie nacisk na stawianie pytań i szukanie istoty człowieczeństwa. Alex Garland w swoim debiucie stworzył dzieło z gęstą atmosferą i trzymającym w napięciu scenariuszem. Akcja toczy się niespiesznie i nie jest przegadana. Reżyser szanuje inteligencję widza i prowokuje do myślenia. Jeśli dodamy do tego mnogość dróg do interpretacji, otrzymamy znakomitego przedstawiciela gatunku science-fiction - produkcja idealna dla fanów tego rodzaju kina, ale polecam go wszystkim. Jeśli się wybierzecie dajcie znać o wrażeniach w komentarzu.
|
Ocena:
EX MACHINA (2015)
Tytuł oryginalny: Ex Machina
Reżyseria: Alex Garland
Obsada: Alicia Vikander, Domhnall Gleeson, Oscar Isaac
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
| |