Z deszczu pod rynnę
"Imigranci", czyli tegoroczny laureat Złotej Palmy w Cannes, to solidne kino społecznie zaangażowane, które unika nadmiernej demonizacji imigrantów i stara się spojrzeć na zjawisko wyrozumiałym okiem pozbawionym utartych stereotypów.
|
Można zarzucać kapitule canneńskiego festiwalu, że przy wyborze zwycięzcy kierowała się aktualną sytuacją społeczno-polityczną na naszym kontynencie, a samo dzieło, że trafiło na podatny grunt i zdobyło nagrodę w momencie, w którym drzwi Europy taranują tysiące uchodźców. Warto jednak pamiętać, że kino komentowało rzeczywistość już w momencie powstania kinematografu, a samo dzieło Audiarda – choć przez większość czasu operuje znanymi filmowymi motywami – zdumiewająco radykalnie zmienia konwencjonalne myślenie o imigrantach. Zwłaszcza, że reżyser filmu pokazuje nam świat imigrantów z perspektywy ich samych, a nie z wyrachowanego punktu widzenia Europejczyka, który konstruuje bilans zysków ich strat, jakie przyniesie ich przyjęcie.
Głównym bohaterem filmu jest jeden z rebeliantów Tamilskich Tygrysów, który stracił w czasie wojny domowej na Sri Lance żonę i dziecko. Wraz z zupełnie obcą sobie kobietą i pewną sierotą decydują się na ucieczkę z ogarniętej chaosem wyspy. Tworzą fikcyjną rodzinę i trafiają do będącej szansą na lepszą przyszłość Francji. Na przedmieściach Paryża otrzymują mieszkanie socjalne, a nasz bohater zatrudnia się jako dozorca.
którymi rządzą lokalni bandyci. Ci z kolei przyjmują ich z otwartymi ramionami, chętnie pomagają, podpowiadają. Wystarczy jednak najmniejszy akt niesubordynacji, a okazywana wcześniej sympatia zamienia się w nienawiść i agresję.
Audiard tworzy dzieło bez krzykliwych sztuczek i efektownych technik. Jego opowieść operuje powściągliwym naturalizmem i prostotą. Dialogi są tutaj oszczędne, a aktorstwo nieprzeszarżowane. Zresztą to, że "Imigranci" tak bardzo emocjonują, to z całą pewnością zasługa gry aktorskiej. Bardzo przekonująco zagrał przede wszystkim Antonythasan Jesythasan, dla którego występ w "Imigrantach" to aktorski debiut. Co ciekawe, Jesythasan na co dzień jest pisarzem, a cały koncept historii "Imigrantów" został zainspirowany wydarzeniami z jego życia. Mężczyzna wcielił się w postać bojownika i "ojca rodziny", który w pewnym momencie zaczyna odczuwać odpowiedzialność za przyszywaną żonę i córkę. Solidny występ daje także Kalieaswari Srinivasan. Jej bohaterka co prawda przez większość filmu irytuje widza, ale to tylko potwierdza, w jak wiarygodny sposób gra Srinivasan. Jej dwudziestokilkuletnia bohaterka jest najbardziej podatna na szok kulturowy. To, co spotyka we Francji nie tylko ją zaskakuje, ale także przeraża. Nieznajomość języka, zachowań, a także doświadczenie wykluczenia utrudniają asymilację kobiecie, która nawet nie chciała do kraju nad Loarą trafić. Jej celem była Anglia, która w jej wyobrażeniu jawi się jako idylla, kraj, moglibyśmy powiedzieć, usłany szklanymi domami. I choć Audiard nie wyważył dostatecznie wątków swojego filmu, przez co ostatecznie nie udaje się mu widza wzruszyć, na pewno uświadamia widzowi problemy, z jakimi borykają się imigranci. Wielokrotnie patrzymy na tych ludzi jako zło konieczne, zapominając, że to mogą być ludzie ciężko pokrzywdzeni przez wojnę, którzy stracili rodzinę i dom. Przede wszystkim jest to więc film o trudach asymilacji, spaczonych więziach między ludźmi i odpowiedzialności za drugiego człowieka. A zastosowana pod koniec filmu nagła zmiana w prowadzeniu historii podkreśla tylko, że przemoc rodzi przemoc, a głęboko skrywane emocje i intencje w pewnym momencie wyjdą na jaw.
|
Ocena:
IMIGRANCI (2015)
Tytuł oryginalny: Dheepan
Reżyseria: Jacques Audiard
Obsada: Jesuthasan Antonythasan, Kalieaswari Srinivasan, Claudine Vinasithamby, Vincent Rottiers, Marc Zinga
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|