Gdzie diabeł mówi dobranoc
"Pakt z diabłem" to film całkiem przyzwoity, nieźle zrealizowany, jednak brak konkretnych i wyrazistych punktów zaczepienia sprawia, że historia przypomina bardziej wykreślankę kolejnych istotnych momentów z życia Bulgera, aniżeli mocny i świeży oddech w gangsterskim kinie.
|
James "Whitey" Bulger przez lata był jedną z najważniejszych postaci kryminalnego półświatka Bostonu, numerem 2 na amerykańskiej liście najbardziej poszukiwanych przestępców, zaraz po Osamie Bin Ladenie. Po dziś dzień jest jednym z symboli tego portowego miasta. Za jego rządów, malutki gang Winter Hill działający w irlandzkiej dzielnicy Bostonu urósł do rangi wielkiej organizacji przestępczej, której interesy sięgały nie tylko Massachusetts, ale także innych stanów USA.
Bulger wpływy zawdzięczał swoim korzeniom, doskonałej znajomości środowiska oraz skomplikowanych układów wśród społeczności Amerykanów irlandzkiego pochodzenia. "W tak silnie przywiązanym do celtyckiego folkloru mieście, Whitey pełnił niemalże rolę średniowiecznego irlandzkiego wodza" – pisał William Langley, dziennikarz "Daily Telegraph". A trzeba przyznać, że Whitey, jak o nim mówili (swój pseudonim "Białas" zawdzięczał przedwcześnie siwym włosom), zbytnio się nie patyczkował. Gdy ktoś zawadzał lub przeszkadzał w prowadzeniu interesów, szybko rozstawał się z życiem. Z każdym kolejnym morderstwem gangster zyskiwał coraz większą władzę nad miastem. Nie trudno się jednak domyślić, że w końcu pojawiło się pytanie: "Jak to możliwe, że wszystko uchodzi mu na sucho?".
W filmie Coopera w rolę głównego bohatera wciela się Johnny Depp starający się odbudować swój wizerunek po serii przebieranych występów w filmach Disneya, które okazywały się finansowymi klapami (przeczytaj recenzję "Tajemnic lasu"). I choć rola w tym filmie jest jedną z jego najlepszych ról od lat, uwagę od jego aktorskiego popisu ciągle odwraca przesadna charakteryzacja. Cóż z tego, że Bulgler Deppa jawi się jako nieobliczalny, diaboliczny wręcz psychopata z całą gamą życiowych doświadczeń, które mogłyby posłużyć do zbudowania soczystej kreacji, kiedy jedyne, co widzimy, gdy 52-letni aktor pojawia się na ekranie, to doklejone części twarzy, sztuczne zęby i zimne soczewki. Słowem: postać wyglądem przypominającą bohaterów "Sin City" Roberta Rodrigueza i Franka Millera. Bulger Deppa staje się przez to jakiś dziwnie odrealniony, sztuczny, karykaturalny, niejako komiksowy.
Szkoda również, że reżyser nie wykorzystał ogromnego potencjału, jaki drzemał w relacji na linii Bulger-FBI. Agent John Connolly (Joel Edgerton), który odpowiadał za komunikację z Bulgerem, wychowywał się bowiem z gangsterem i był nim zafascynowany do tego stopnia, że robił wszystko, aby obronić go przed swoimi szefami. I choć wątek lojalności, oddania i przyjaźni pojawia się w filmie Coopera dosyć często, to jednak nie stanowi konkretnego punktu zaczepienia, który pozwoliłby na ciekawsze i dokładniejsze nakreślenie historii, a także zbudowanie mocnych, zapadających w pamięć postaci, z których żadna nie byłaby ani czarna, ani biała. Mamy też w "Pakcie z diabłem" całą masę niewykorzystanych ról drugoplanowych. Cooperowi udało się zgromadzić na planie pokaźną grupkę świetnych aktorów, takich jak Kevin Bacon, Benedict Cumberbatch czy magnetyczny Peter Sarsgaard. Reżyser "Szalonego serca" nie wykorzystuje jednak ich możliwości i raz po raz pokazuje krótkie sceny z ich udziałem, tylko po to, aby za moment porzucić ich wątki na połowę filmu (przykład Cumberbatcha, który zagrał brata Whiteya – Billy'ego, który był senatorem) lub w ogóle zrezygnować z ich usług (przykład Dakoty Johnson, która wcieliła się w rolę partnerki Bulgera). Zdecydowaną siłą najnowszego filmu Coopera jest jednak niewątpliwie bardzo stylowy i surowy klimat przełomu lat 70. i 80., z wyróżniającą się scenografią i realistycznymi zdjęciami Masanobu Takayanagiego. Boston tamtych lat to ciężkie miejsce do życia, w którym każdy zna każdego, a skrywane tajemnice raczej szybko wychodzą na jaw. W mieście, które oficjalnie jest największym skupiskiem Irlandczyków poza ich ojczyzną, liczy się braterstwo krwi, a sojusze zawiązane w czasach dzieciństwa trwają latami i znaczą więcej niż podpis na dokumentach. W "Pakcie z diabłem" brakuje emocji i jakości, które zapewniłyby filmowi pamięć. Dzieło Coopera tak na dobrą sprawę kończy tylko z kilkoma mocnymi scenami, a reszta umyka chwilę po seansie. Jak się okazuje filmowi daleko do kanonu, do którego tak ochoczo pretendował. Produkcja głównie dla miłośników kina gangsterskiego (choć mogą czuć się zawiedzeni) i przebieranych ról Johnny'ego Deppa.
|
Ocena:
PAKT Z DIABŁEM (2015)
Tytuł oryginalny: Black Mass
Reżyseria: Scott Cooper
Obsada: Johnny Depp, Joel Edgerton, Kevin Bacon, Dakota Johnson, Benedict Cumberbatch, Peter Sarsgaard
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|