Jeżeli "Służby specjalne" są, jak głosi hasło reklamowe, najmocniejszym filmem reżysera od czasów "Pitbulla", to Polską faktycznie rządzi tajemnicza organizacja, która z oficerów tajnych służb robi posłuszne marionetki. Tej produkcji bliżej jednak do absurdalności "Ciacha" niż do poważnego thrillera politycznego. |
Historia "Służb specjalnych" rozpoczyna się, gdy dochodzi do likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Pracy pozbawienia zostają ludzie, którzy posiadają bardzo niebezpieczną wiedzę. Jeden z byłych szefów W.S.I. dostaje więc zadanie zwerbowania oficerów do nowych służb, które mają powstać. Do jednej sekcji trafiają kapitan Janusz Cerat (Wojciech Zieliński) i pułkownik Marian Bońka (Janusz Chabior) z byłych W.S.I. oraz wyrzucona z ABW podporucznik Aleksandra Lach (Olga Bołądź), pseudonim "Białko". Pracując przy aferach z pierwszych stron gazet, odkryją, że nie wiedzą, dla kogo pracują i w jakim celu. Temat, którym zajmuje się Patryk Vega może byłby ciekawy, gdyby nie to, że reżyser przedstawia go w nieudolny sposób. Całą historię szatkuje na kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt, rozdziałów, które przedstawiają sceny pozornie mające układać się w całość. Niestety. Pomimo dążenia, sceny stają się niezrozumiałe poprzez ich nadmiar, a szybkość z jaką są podawane widzowi, sprawiają, że nie jest on w stanie nad nimi się zastanowić, a co dopiero poukładać. Utrudnieniem, zamiast pomocą, stają się również didaskalia, które z prędkością światła rzucane są na ekran, aby wyjaśnić nam, o czym rozmawiają bohaterowie. Rozumiem, że służby specjalne posługują się specyficznym językiem, ale widz mimo że dostaje na ekranie napisy wyjaśniające, nie potrafi dostatecznie skupić się na filmie, raz po raz spoglądając w różne strony ekranu, aby przeczytać, o co chodzi. To tak jakby naukowiec, pisząc artykuł do gazety, używał non stop języka zrozumiałego tylko dla osób z jego branży. Naturalne więc jest, że autor tekstu stara się napisać go takim językiem, aby każdy czytelnik go zrozumiał. Uważam, że ten film powinien zostać oparty w podobny sposób. Specyficzny język - ok, ale należy przystosować go do ogromnej publiczności, którą ta produkcja z pewnością będzie miała, z racji olbrzymiej kampanii reklamowej. Jedynym powodem, dla którego można obejrzeć ten film, to rola Janusza Chabiora. Aktor, który nigdy nie dostał jakiejś poważnej głównej roli w filmie fabularnym, w "Służbach specjalnych" jest fenomenalny. Mimo że jego dialogi głównie sprowadzają się do bluzgów i ciętych ripost, to ogląda się go z niezwykłą przyjemnością (jeżeli można oczywiście nazwać tak emocje, które towarzyszą nam podczas seansu). Chabior jest magnetyczny, przekonujący i przyciąga uwagę za każdym razem, kiedy pojawia się na ekranie. Całkiem dobrze w swoich rolach radzi sobie także pozostała dwójka głównych bohaterów, jednak to Chabior trzyma cały film. Drugi plan natomiast pozostawić powinienem bez komentarza, gdyż ich aktorstwo poziomem przypomina umiejętności uczniów szkół podstawowych, którym nauczycielka kazała wyrecytować wiersz na szkolnym apelu (no, może oprócz Andrzeja Grabowskiego i Agaty Kuleszy, którzy prezentują dobry poziom, jak na takie nazwiska przystoi). Postaci epizodyczne w "Służbach..." to jakiś skandal. Wypowiedzi są rzucane jednym tchem, bez zastanowienia i naturalności, a brak dykcji i szybkość, z jaką wypowiadane są kwestie utrudnia zrozumienie dialogów. Ciekawym zabiegiem scenariuszowym natomiast wydają się być wątki związane z życiem prywatnym trójki bohaterów. To one najbardziej przyciągnęły moją uwagę, mimo że to cała intryga angażująca wszystkie władze w Polsce powinna być na pierwszym miejscu. Córka, która chce wyrównać rachunki ze swoim ojcem, kryzys wiary, a także marzenia o dziecku to może motywy, które nie są najoryginalniejsze, ale na pewno czynią bohaterów bardziej ludzkimi. Historie nie zostały jednak wykorzystane w stu procentach, przez co i w tym miejscu czuć niedosyt po obejrzeniu filmu. "Służby specjalne" porównałbym do wielkanocnej wydmuszki. Świetna kampania reklamowa opatrzona dobrymi zwiastunami, szumne zapowiedzi o wielkim powrocie reżysera, a także nuta tajemniczości, podlana (jak mówił sam Vega) "historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami” sprawiła, że Polacy kochający ludzi, którzy "mówią, jak jest" szumnie stawią się na salach kinowych. Szkoda tylko, że piękne opakowanie skrywa wielką pustkę... |
Ocena:
SŁUŻBY SPECJALNE (2014)
Tytuł oryginalny: Służby specjalne
Reżyseria: Patryk Vega
Obsada: Olga Bołądź, Janusz Chabior, Wojciech Zieliński, Andrzej Grabowski, Agata Kulesza
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także: