W połowie kwietnia, na kilka dni przed zaplanowaną premierą, rosyjskim władzom nie spodobał się "System" - wspólna produkcja USA, Wielkiej Brytanii, Czech oraz Rumunii, ekranizacja bestsellerowej powieści brytyjskiego pisarza Toma Roba Smitha (oryginalny tytuł to "Child 44"). Film został w Rosji zakazany, co paradoksalnie stało się najlepszą możliwą reklamą. Tylko czy w ogóle warto się na dzieło Espinosy wybrać? |
Jeszcze do niedawna problemy z dystrybucją w Rosji miał zdobywca Złotego Globu – "Lewiatan" w reżyserii Andrieja Zwiagincewa. Dzieło obnażające działanie skorumpowanej putinowskiej machiny urzędniczej na prowincji, najpierw zostało pocięte (usunięto m.in. wszystkie przekleństwa), potem odkładano jego premierę, w końcu kilka rosyjskich obwodów w ogóle zabroniło go pokazywać. Doszło nawet do tego, że w Moskwie w trybie pilnym przygotowano projekt ustawy, która zakazywała dystrybucji filmów "oczerniających Rosję i zagrażających jedności narodowej".
Decyzję o zakazie wyświetlania "Systemu" podjęło rosyjskie ministerstwo kultury oraz dystrybutor. Władza w Moskwie poinformowała, że otrzymała skargi dotyczące "treści filmu, przeinaczania faktów historycznych i swoistego traktowania wydarzeń" przed drugą wojną światową i po niej, a także "wizerunków i charakterów obywateli radzieckich tamtych czasów". Przedstawiciele ministerstwa i dystrybutora uznali, że film jest "szkodliwy" dla wizerunku Rosji, a jego rozpowszechnianie "przed obchodami 70. rocznicy zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami jest niedopuszczalne". Dzieło budzi wiele dyskusji także w Polsce. Wiadomo. Film dotyczy państwa radzieckiego, więc znajdzie się grupa, która wie najlepiej jak to się żyło w środku totalitarnej Moskwy. Drugą grupę z kolei stanowili czytelnicy książki, którym (jak to zwykle bywa przy okazji ekranizacji literatury) nie podoba się sposób przedstawienia dzieła Smitha. Ja aż tak obszernej i dokładnej wiedzy na temat życia w Moskwie w latach 50. nie posiadam, nie czytałem także książki, dlatego też przystępowałem do seansu z czystą kartą i w tej recenzji oceniam filmowe dzieło, a nie fakty historyczne czy sposób ekranizacji. Akcja filmu toczy się w stalinowskiej Rosji w latach 50. Leo Demidow (Tom Hardy) jest oficerem sowieckiej bezpieki, który zajmuje się szukaniem wrogów narodu. Jego żona Raisa (Noomi Rapace) to nauczycielka w lokalnej szkole, wpajająca dzieciom zgodnie z obowiązkiem miłość do Stalina. Żyją bardzo dostatnie – posiadają ładne mieszkanie, chadzają na przyjęcia dla elit. Wszystko zmienia się w momencie, w którym Leo dostaje rozkaz przeprowadzenia pewnego śledztwa. Jego efekt nie satysfakcjonuje przełożonych, przez co bohater zostaje zdegradowany i wysłany wraz z żoną do małej mieściny, gdzie ma służyć w lokalnej milicji. Tam rozpoczyna śledztwo w sprawie tajemniczych mordów małych dzieci. Film miał zadatki na soczysty kryminał, jednak na nieszczęście Daniel Espinosa nie wyważył odpowiednio wątków, przez co żaden nie angażuje widza w odpowiedni sposób. Dostajemy więc w jednym filmie stary jak świat schemat "jednostka kontra system", sprawę seryjnego mordercy, rodzinny dramat dwójki głównych bohaterów, jak i konfrontację wielkiego miasta z małą mieściną. Niby każdy z tych wątków w ponad dwugodzinnym dziele zdąży się w jakimś sensie rozwinąć, ale w ogólnym rozrachunku zatracą gdzieś swoją rolę i nie wybrzmią w odpowiedni sposób. Największy żal mam jednak do Espinosy o rozwiązania fabularne dotyczące serii tajemniczych morderstw. Wątek ten, oparty na prawdziwych makabrycznych dokonaniach "Rzeźnika z Rostowa", Andrieja Czikatiło, został zdominowany przez pozostałe historie i zupełnie zmarginalizowany. Śledztwo zostaje sprowadzone do minimum i szybko traci tempo, a reżyser naprowadza bohaterów na trop mordercy za pomocą deus ex machina. Zagadka zostaje rozwiązana w parę minut. Nie uświadczymy napięcia charakterystycznego dla pojedynku między oficerem-łowcą a mordercą-ofiarą. Urzekł mnie z kolei krajobraz świata przedstawionego w "Systemie". Związek Radziecki w filmie Espinosy to kraj duszny, mroczny i bezwzględny. Odór patologii unosi się nad każdą kratką ściekową, a plugastwo wycieka z każdego mieszkania. Deformacja społeczeństwa widoczna jest na każdym kroku. Tytułowy system jest jak zanieczyszczona woda w kranach, która powoduje stopniowe wypaczenie mieszkańców. Stolica mocarstwa staje się siedliskiem wszystkiego, co złe – wypełniona po brzegi tchórzami, konformistami, degeneratami i psychopatami. W tym brutalnym świecie przyszło żyć Leo – jedynemu wielowymiarowemu bohaterowi w tym filmie. Wykreowany przez propagandę radziecką na bohatera pozostaje człowiekiem honoru. Nie zabija bezbronnych, jest wrażliwy i sprawiedliwy. Swoją siłę opiera na argumentacji, nie na rozlewie krwi. Taką osobowość zbudowała bardzo trudna przeszłość. Szwedzki reżyser ukazuje młodego Leo, któremu cudem udaje się umknąć z pogrążonego brutalnością spowodowaną głodem i frustracją ukraińskiego sierocińca. Chłopiec, który myśli, że najgorsze już za nim, nie ucieknie od swojego przeznaczenia i na nowo zostaje wrzucony w świat wypełniony potworami. Obsada "Systemu" na papierze wyglądała naprawdę wyśmienicie i obiecująco. Niestety nie została wykorzystana we właściwy sposób. Tom Hardy po raz kolejny odgrywa postać naznaczonego wspomnieniami z przeszłości zawadiaki, który lawiruje pomiędzy dobrem i złem, a cała jego złożoność wypisana jest w jego oczach – drapieżnych, smutnych, ale zawsze czujnych. Gary Oldman pojawia się w drugiej połowie filmu i to dosłownie w kilku scenach, a jego postać niczego nowego do filmu nie wnosi. Postać Noomi Repace – szwedzkiej aktorki znanej z "Dziewczyny z tatuażem" – jest drętwa i mocno irytuje. Na tle tak gwiazdorskiej ekipy najlepiej wypadają Joel Kinnaman i Paddy Considine. Pierwszy, znany szerszemu gronu z "The Killing", zgarnia z przed nosa pozostałym aktorom każdą scenę, gdy tylko pojawi się na ekranie. Z kolei Considine, etatowy mistrz drugiego planu w przeróżnych produkcjach (ostatnio "Dumni i wściekli"), również i tutaj radzi sobie ze swoją jakże krótką rolą fenomenalnie. "System" pomimo gwiazdorskiej obsady i gęstej, mrocznej historii nie spełnił moich oczekiwań. To kino przeciętne, momentami wręcz mdłe, nudne i przegadane. Odbiór filmu utrudniają także dialogi prowadzone po angielsku podlane dziwnym, sztucznym rosyjskim akcentem. Zagadka bestialskich mordów nie sprawia frajdy, jest pozbawiona emocji i napięcia. Film broni się jednak ciekawym, nieco komiksowym krajobrazem powojennej Rosji.
|
Ocena:
SYSTEM (2015)
Tytuł oryginalny: Child 44
Reżyseria: Daniel Espinosa
Obsada: Tom Hardy, Gary Oldman, Noomi Rapace, Joel Kinnaman, Paddy Considine, Vincent Cassell, Fares Fares, Charles Dance, Agnieszka Grochowska
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|