Ryś, małże i głos Boga
"Wyjątki z dekalogu" przyciągają typową dla kina skandynawskiego surowością i gęstą, ponurą atmosferą. To, co jednak piękne w warstwie wizualnej, nie przenosi się niestety na warstwę fabularną.
|
Lisbeth (Signe Egholm Olsen), psychiatra zakładu dla niebezpiecznych przestępców z zaburzeniami psychicznymi zwraca się do czterdziestopięcioletniej pastor Helen (Sofie Grabol) o pomoc w dotarciu do psychiki młodego chłopaka, Drengena (Frederik Christian Johansen), który zamordował starsze małżeństwo. Po aresztowaniu przejawia skłonności samobójcze i twierdzi, że taka jest wola Boga. Lisbeth wierzy, że osobie duchownej łatwiej przyjdzie zgłębić religijne motywy postępowania chłopaka. Helen zgadza się przeprowadzić z nim rozmowę sam na sam.
Reżyser filmu, Soren Kragh-Jacobsen, jeden z twórców (obok Larsa von Triera i Thomasa Vinterberga) manifestu filmowego Dogma 95, idzie w swoim najnowszym filmie po linii najmniejszego oporu. Intrygująca historia, która miała być pretekstem do rozważań na temat Boga i racjonalnego podejścia do życia, a także tego, jak owe empiryczne poznanie wpływa na nasz pogląd na absolut, zostaje rozwiązane najprostszym, przewidywalnym wątkiem – wspomnieniami z dzieciństwa. Człowiek i Bóg jawią się więc w filmie jako łamigłówki łatwe do rozwiązania, które są albo dobre, albo złe. Nie ma w filmie duńskiego reżysera miejsca na szarość, niedopowiedzenia i złożoność. Wszechobecne retrospekcje odzierają film z jakichkolwiek wątpliwości i tajemniczości. Otrzymujemy jedyną słuszną wersję wydarzeń, a wspomnienia z przeszłości Drengena odarte są z blizn choroby. Pokazane są w sposób, jak gdyby choroba psychiczna nigdy nie miała miejsca, a także nie wpłynęła na wspomnienia i rozróżnianie prawdy od fikcji. Mimo że "Wyjątki z dekalogu" są bardzo dobrze zagrane, postacie, podobnie do historii, zbudowane są bardzo płytko. Postępowanie Lisbeth wydaje się momentami kompletnie absurdalne. Terapeutka jest bardzo nieprofesjonalna w podejściu do swojej pracy, jakby nie miała pojęcia o podstawach swojego zawodu. Manipuluje ludźmi, podkreśla swoje zasługi, egoistycznie wypatruje nagrody, nie mając zupełnie podejścia do pacjentów. Bliżej jej do podrzędnej nauczycielki niż do psychiatry jednego z największych zakładów dla psychicznie chorych w Danii. Również główna postać filmu, niepewna swej wiary pastor, jest przedstawiona w sposób bardzo uproszczony. Helen w wykonaniu Sofie Grabol mimo kryzysu wiary nie pokazuje niczego odkrywczego. Nawet jej konflikt z Bogiem nie jest wyjaśniony. Utrata bliskości ze Stwórcą przejawia się tylko w kilku wypowiedzianych kwestiach. Brak tutaj jakiegokolwiek pomysłu na jej walkę, przyczyny, skutku, wydarzenia, czegokolwiek, co zmusiłoby nas do zastanowienia i zrozumienia jej postawy w stosunku do siebie i Drengena, z którym nawiązuje kontakt. Również samej relacji z młodym chłopakiem bliżej do szczerej rozmowy na linii matka-dziecko niż do dysputy na temat Boga i jego zamiarów. Bardzo dobrze za to ogląda się Frederika Christiana Johansena w roli Drengena. Jego postura, wzrok, i sposób wymawiania w realistyczny i naturalistyczny sposób oddają zachowanie chłopaka z zaburzeniami psychicznymi. Charakteryzacja idealnie komponuje się z zamkniętą przestrzenią zakładu psychiatrycznego, co wzmacnia tylko odczucia fatalizmu. Jego bohater przytłoczony ograniczonym miejscem jest typową dla kinematografii duńskiej jednostką skonfrontowaną z dramatycznymi okolicznościami z przeszłości. Zachwycają także zdjęcia. Poczucie narastającej klaustrofobii przyczynia się do wzrostu napięcia. Film z minuty na minutę staje się coraz bardziej depresyjny, a ograniczenie przestrzeni zmusza widza do koncentracji. Wyjścia kamery poza teren zakładu sprawiają, że widz może na moment odetchnąć, a ciepłe kolory w drugiej części filmu pozwalają na przeżywanie pozytywnych emocji wraz z bohaterami. Końcówka nęci także pięknymi krajobrazami, a ostry klimat Skandynawii wzmacnia odczucia nostalgii. "Wyjątki z dekalogu" nie wykorzystały właściwie swojego potencjału. Nie jest to również film, po którym będziemy długo rozmyślać nad wyższymi wartościami w naszym życiu (jak to czynił chociażby fenomenalny serial "Detektyw"). Mimo klaustrofobicznego charakteru i ciężkiej atmosfery, szybko o nim zapomnimy. P.S. Dziwny wydaje się także polski tytuł. "Wyjątki z dekalogu" traktują poniekąd o Bogu, lecz powyższy tytuł nie za bardzo oddaje sedno filmu. Zarówno oryginalny tytuł, jak i jego angielski odpowiednik, brzmi "Godzina rysia", co jest bliższe treści.
|
Ocena:
WYJĄTKI Z DEKALOGU (2013)
Tytuł oryginalny: I Lossens Time
Reżyseria: Søren Kragh-Jacobsen
Obsada: Sofie Grabol, Signe Egholm Olsen, Frederik Christian Johansen, Soren Malling
Źródło zdjęć: Materiały dystrybutora
Zobacz także:
|
|