Można bronić "Disco Polo", że wygląda tak, jak muzyka, która się w nim pojawia. Niestety, mnie nie przekonuje ten argument. Po pierwsze, jeśli nastawiacie się na to, że jest to film o fenomenie, jakim jest disco polo, to produkcja Macieja Bochniaka, wcale o nim nie opowiada. Jeśli natomiast szykujecie się na dobrą komedię, to tym bardziej Was zawiodę. "Disco Polo" wcale nie jest zabawne. |
Bo to jest po prostu bardzo słabiutki film. Nie jest niczym więcej, jak zbiorem klisz fabularnych związanych z disco polo, z czasami, w których przyszło mu się pojawić, a także z filmami, które wtedy leciały. Jest kopiuj-wklej amerykańskiej kultury, która w latach 90. do nas się przebijała, z nieudolnie przedstawionym "american (a może polish) dream" na czele. Co najgorsze, ten niby szalony miszmasz nie robi żadnego wrażenia. Pozszywane różnorakie materiały obnażają brak pomysłu na akcję, muzykę, bohaterów. Bo o ile cytaty z westernów jeszcze jestem w stanie zrozumieć, w końcu pamiętam, że jako mały chłopiec w niedziele we wczesnych godzinach popołudniowych w telewizji można było zobaczyć same przygody kowbojów z Dzikiego Zachodu, o tyle kompletnie nie rozumiem zapożyczeń z "Funny Games" Michaela Hanekego, filmów Felliniego czy dzieł Wesa Andersona. Kto ogląda dużo filmów, w momencie wyłapie wszystkie te niuanse, ale raz, że nic one do fabuły nie wnoszą, a dwa – nie są zrozumiałe dla widzów, którzy z kinem nie mają wiele wspólnego. Sama muzyka disco polo w ogóle twórców nie interesuje. Licencjonowane piosenki wrzucają jakby od niechcenia i z przymusu. Nie dowiemy się także niczego ciekawego i odkrywczego o Polsce z tamtych lat, ani o samej muzyce. Fenomen tego gatunku nadal pozostanie dla wszystkich tajemnicą. Wydaje się natomiast, że twórcy tym filmem chcieli przekazać widzom pewną wiadomość, a brzmiałaby ona mniej więcej tak: "Patrzcie, jakie my poważne dzieła oglądaliśmy, kiedy wy wpatrywaliście się w niedzielę w Disco Relax". Jedynym punktem, który można pozytywnie ocenić w tym filmie, jest aktorstwo. Dawid Ogrodnik, Piotr Głowacki i Tomasz Kot wyszli z pojedynku z "Disco polo" obronną ręką, jednak prawdziwym mistrzem drugiego planu okazał się dla mnie Mariusz Drężek. Poprzez swoje gesty, mimikę i teksty, był jedynym, który potrafił mnie w tym filmie rozśmieszyć. "Disco Polo" jest dziełem, o którym momentalnie zapomnę. Pozwolą mi na to czerstwe, kiepskie dialogi i nie trzymający się kupy scenariusz. Jedyne co pozostanie to muzyka, która paradoksalnie (oprócz aktorstwa) ratuje ten film. Podsumowaniem tej recenzji i całego filmu niech będzie zatem parafraza jednego z utworów: Oni tu byli. Dla mnie zatańczyli. (Ale) Dobrze wiedzieli, że nie porwą mnie i że nie schowam ich w sercu na dnie...
|
Ocena:
DISCO POLO (2015)
Tytuł oryginalny: Disco Polo
Reżyseria: Maciej Bochniak
Obsada: Dawid Ogrodnik, Piotr Głowacki, Tomasz Kot, Joanna Kulig, Mariusz Drężek, Aleksandra Hamkało
Źródło zdjęć: materiały dystrybutora
Zobacz także:
| |