Filmbuk
  • RECENZJE
    • Filmy
    • Seriale
  • PUBLICYSTYKA
  • KONTAKT

Nić widmo - recenzja filmu

10/2/2018

Komentarze

 
  • Obraz
Nić widmo - recenzja filmu



​Po nitce do kłębka



"Nić widmo" Paula Thomasa Andersona to oddziałująca na zmysły, perfekcyjnie skrojona opowieść o obsesyjnym pragnieniu dominacji i żądzy posłuszeństwa. Historia czerpania energii do życia ze słabości partnera, ale także intrygujące misterium związków międzyludzkich i filmowy poemat o nieodpartej chęci sprawowania kontroli. 

Do stworzenia historii o burzliwym związku wpływowego londyńskiego krawca i skromnej (na pierwszy rzut oka) kelnerki z prowincji zainspirowała Paula Thomasa Andersona... grypa. Kiedy reżyser zachorował, jego żona Rebecca Miller otoczyła go opieką, jaka do tej pory przeznaczona była dla ich dzieci. Anderson przyznał później, że bardzo mu się to podobało i w rezultacie postanowił stworzyć film o nieposkromionej ludzkiej ambicji i pragnieniu kontroli, w którym przewijać się będę najróżniejsze, czasem najbardziej przeciwstawne emocje.

"Nić widmo" pod wieloma względami jest więc filmem innym niż dotychczasowe osiągnięcia Andersona. To pierwsza jego produkcja, której akcja dzieje się poza Ameryką – w Londynie. Po serii filmów o bezwzględnych twardzielach, którzy nie boją się grać nieczysto, teraz wkraczamy do prestiżowego  i eleganckiego świata mody powojennej stolicy Wielkiej Brytanii, a naszym przewodnikiem po tym w dalszym ciągu ogarniętym hipokryzją świecie będzie Daniel Day-Lewis w roli cenionego kreatora mody Reynoldsa Woodcocka. Mężczyzna ubiera crème de la crème ówczesnego świata, nie tylko arystokratki i dziedziczki wielkich fortun Imperium, ale także urzekające urodą europejskie księżniczki. A jednak jego uporządkowane życie, które skrzętnie układa w wystawnej kamienicy wraz z nieustępliwą siostrą Cyril (Lesley Manville), zburzy pewnego dnia Alma (Vicky Krieps) – kelnerka z rodzinnego miasteczka.
​

Film niczym kaszmirowy szal


​"Nić widmo" owija się wokół szyi widza niczym najdelikatniejszy kaszmirowy szal sygnowany nazwiskiem głównego bohatera. Z wielką przyjemnością patrzymy na świat powojennej mody, nawet na moment nie zdając sobie sprawy z tego, że z każdą kolejną minutą ów subtelny materiał coraz bardziej zacieśnia się wokół naszej krtani, by ostatecznie pozbawić nas kontroli i rozłożyć na łopatki.
​
Paul Thomas Anderson stopniuje napięcie powoli, cierpliwie zarysowuje relacje pomiędzy bohaterami, ale też z zaskakującą płynnością żongluje filmowymi gatunkami – mamy tutaj i podszyty erotycznym napięciem romans, czarną jak smoła komedię, jak i gotycki film grozy z elementami surrealizmu.
​

​Co więcej – niemal w ogóle nie wychodzimy na zewnątrz, a kiedy już się to zdarza, to tylko po to, by uśpić uwagę widza, na moment pozwolić mu odetchnąć i uraczyć go chłodnymi, acz pięknymi ujęciami brytyjskiej prowincji. Zdecydowaną większość filmu spędzamy jednak we wnętrzach wystawnej, choć bardzo ograniczonej londyńskiej kamienicy. Ciasne kadry i częste zbliżenia na twarze bohaterów potęgują więc duszną, klaustrofobiczną atmosferę niepewności. ​
​

  • Obraz


​Ostatnie pożegnanie


Film zapowiadany jest jako pożegnanie z aktorstwem Daniela Day-Lewisa. Brytyjski aktor ponownie oddał się swojej roli bezgranicznie – nie tylko nauczył się szyć, ale wraz z ekspertem Muzeum Wiktorii i Alberta studiował brytyjską modę lat 50., a pod czujnym okiem projektanta kostiumów New York Ballet stworzył suknię według własnego projektu, z pomocą – a jakże – żony, która zgodziła się być jego modelką. 

Ale "Nić widmo" Andersona to nie tylko teatr jednego aktora. Daniel Day-Lewis, Vicky Krieps oraz Lesley Manville są tutaj równoprawnymi postaciami – powoli ujawniają głębię swoich postaci, wykraczając poza potencjalne gatunkowe klisze. Reżyser pokazuje walkę trzech charyzmatycznych i nieustępliwych charakterów. Alma tylko z pozoru wydaje się bowiem krucha i delikatna. Im więcej czasu spędza w otoczeniu wyższych sfer, tym bardziej przyswaja zasady gry panujące w tym środowisku. Z kolei Woodcock mimo lat wśród zakłamanego świata arystokracji, wciąż nie może się w nim odnaleźć – jest wyobcowanym ekscentrykiem, którego małe wytrącenie z codziennej rutyny potrafi doprowadzić do szaleństwa. Najlepiej w całym tym ambarasie czuje się Cyril – twarda, nieustępliwa kobieta, która trzyma w ryzach całe przedsiębiorstwo Woodcocka. Ma tylko jedną słabość, a jest nim obsesyjny wręcz strach o młodszego brata.


Nowe szaty króla


Ta gęsta, rozpisana na trzy postacie psychodrama opatrzona została zmysłowymi zdjęciami. Reżyser z uwielbieniem przechadza się po najlepszych materiałach, z precyzją śledzi wprawne dłonie wbijające kolejne szpile (te dosłowne, jak i te metaforyczne), z apetytem chwyta pyszne posiłki, a w tkankę swojego filmu wszywa intrygującą atmosferę i cały wachlarz emocji.

Bo ten przepiękny wizualnie kostiumowy film Andersona przywdziewa w ładne szaty to, co w rzeczywistości znajduje się w głębokim studium rozpadu. Mowa tutaj oczywiście o relacjach międzyludzkich i narastającym w człowieku egoizmie. ​Z pozoru opatrzonego materiału o połamanych ludziach, żądnych uwagi i miłości, reżyser stworzył zupełnie nową kreację, przepięknie przy tym podkreślającą i celebrującą naturę kobiet.

​
Film przedpremierowo obejrzałem w kinie Ars.

10 lutego 2018

​Ocena:
Obraz

◀ Tamte dni, tamte noce - recenzja
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri - recenzja ▶​​

Komentarze
comments powered by Disqus

​
​​​Copyright © Filmbuk. 2015 •
All rights reserved.

Wspierane przez Stwórz własną unikalną stronę internetową przy użyciu konfigurowalnych szablonów.
Wspierane przez Stwórz własną unikalną stronę internetową przy użyciu konfigurowalnych szablonów.